poniedziałek

wybaczcie, bo zgrzeszyłam...

po pierwsze ślę przeprosiny, że pominęłam wczorajszy dzień i nie napisałam posta, ale najpierw miałam problemy z samochodem (wstyd się przyznać, ale zakopałam się w śniegu na własnym podwórku :p) a potem, wieczorem pojechaliśmy z chłopakiem na wośp :) trafiliśmy akurat na światełko do nieba, ludzi mnóstwo i strasznie ziiiimno! 

wczorajszy jadłospis wyglądał następująco:

śniadanie - 2 kabanosy drobiowe z musztardą. no niestety, to było moje największe śniadaniowe rozczarowanie, bo ani trochę się tym nie najadłam ani nie złapałam energii na dalszą część dnia. czekałam intensywnie na II śniadanie, czyli moją ulubioną latte z kardamonem i cynamonem... z tej radości aż ozdobiłam kawę serduszkami :)


na obiad kurczak w sosie jogurtowym. moja mała uwaga co do przepisu: radzę dolać 1/2 szklanki wody, sosu i tak starczy, a nie będzie on konsystencji zupy :) no i nie gotujcie już potrawki po dodaniu jogurtu, bo się zważy! jest pyszne, ale szczerze mówiąc spodziewałam się innego smaku, bardziej jogurtowego.

podwieczorek pominęłam, a na kolacje był jogurt naturalny z otrębami.

za to dzisiaj, na śniadanie, miała być maślanka z mrożonymi malinami i otrębami. niestety nie dostałam nigdzie malin więc kupiłam truskawki. użyłam 200g maślanki, 150g (zamiast 200g) mrożonych truskawek i 1 łyżkę otrębów. do tego herbata miętowa. szczerze mówiąc jedzenie tego było... męczące :) strasznie wolno szło, ale chyba o to chodziło. jadłam powoli, bo po pierwsze moje zęby strasznie cierpiały (nadwrażliwość) a po drugie w żołądku też było zimno! kiedyś nawet czytałam o takiej diecie lodowej. podobno działa dlatego, że żołądek potrzebuje więcej energii do ogrzania się i jednocześnie szybciej trawi. ciekawe, taka dieta byłaby super, gdyby na prawdę działała. mniam mniam, ciągle tylko lody... :p wracając do mojej diety, ciągle to śniadanko pochłaniałam, aż zauważyłam, że czas wyjechać do pracy! a tu jeszcze pół miseczki... wyciągnęłam więc szybko blender i zrobiłam sobie wyśmienitego shake'a... na wynos!


zanim dojechałam do pracy, byłam najedzona i bardzo radosna, bo shake'i kojarzą mi się z latem... :)

na przekąskę 3 kanapki z pieczywa chrupkiego, szynki i sera, do tego dołożyłam także kiełki rzodkiewki. 

potem pojechałam do rodziców. i stało się. zgrzeszyłam!!! w całym domu pięknie pachniało gołąbkami... pysznymi gołąbkami w sosie pomidorowym... nie mogłam się oprzeć!!! co ja biedna mogłam zrobić :( zjadłam jednego, takiego małego, tyci tyci :( z kromką cudownie chrupiącego chleba... za to odmawiam sobie dzisiaj kolacji! tylko w jej porze wypiję szklankę soku warzywnego. no i 2x więcej ćwiczeń na air walkerze. taka moja prywatna kara :)

zrozumiałam swój błąd i złożyłam postanowienie, że to się nie może powtórzyć!!
a wam kochani życzę silnej woli i żebyście nie byli tak grzeszni jak ja :) pozdrawiam wszystkich odwiedzających!

8 komentarzy:

  1. DOBRY WIECZOR :) WLASNIE ZNALAZLAM TWOJEGO BLOGA I ZAUWAZYLAM ZE ZACZELAS DIETE W TYM SAMYM DNIU CO JA :D PODZIELAM TWOJE UWAGI Z WYJATKIEM JEDNEGO,NIE SMAKOWALA MI SALATKA Z MARCHEWKI I IMBIREM,PONIEWAZ NIGDY WCZESNIEJ GO NIE JADLAM I NIE WIEDZIALAM JAK SMAKUJE...TERAZ JUZ WIEM I STWIERDZAM ZE NIE BARDZO GO LUBIE ;/ BD SLEDZIC TWOJE DOKONANIA I ZYCZE POWODZENIA W ODCHUDZANIU :D PS. SWIETNY BLOG :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że z imbirem jest tak samo jak z cynamonem - albo się je lubi, ale nie, nie ma tutaj kompromisów :) ja na szczęście lubię jedno i drugie, dlatego ta dieta jest dla mnie taka fajna :) może spróbuj użyć imbiru sproszkowanego, jest mniej "agresywny" w smaku :)
      dziękuję za odwiedziny i miłe słowa, mam nadzieję, że wytrwasz w diecie!

      Usuń
  2. Mi ten kurczak w ogóle nie wyszedł i musialam wiec wiecej wody dodac bo mieso nie było gotowe a cała szklanka juz wyparowała i bałam się że się przypali - i słusznie :D
    U mnie dopiero pierwszzy dzień, a już nie udało mi się ściśle trzymać jadlospisu. Obiad robiłam zbyt długo i zgłodniaam. Już wiem, że muszę go jeść o 14 najpóźniej bo po lekkim śniadaniu i przekąsce szybko robię się głodna a znów po obiedzie jem tylko kolacje. Na tą drugą przekąskę wcale nie mam ochoty :) Faktycznie póki co na prawdę najadam się posiłkami z diety 3D Chili. Aż mi się nie chce wierzyć, że to odchudza :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe miałam takie same odczucia, szczególnie że pierwszego dnia z jadłospisu na kolacje była OGROMNA porcja sałatki, po której rozbolał mnie brzuch i nie mogłam spać, taka byłam obżarta :D ale wczoraj tymi kabanosami na śniadanie nie szło się najeść :P jutro na śniadanie serek ziarnisty, to już coś normalnego :)
      ja mam za to teraz dylemat. nie wiem, czy nie zamienić sobie obiadu z przekąską miejscami. żeby zjeść obiad o ustalonej porze muszę to robić w pracy, ale szczerze mówiąc, to nie chce mi się wieczorem przygotowywać jedzenia na następny dzień. więc może będę brała I i II przekąskę do pracy i zjem je kolejno o 10.30 i 13.30, a jak wracam o 16 to robię obiad i zjadam do 16.30. wtedy ok. 20 kolacja. myślisz, że tak można? :D

      Usuń
    2. Nie wiem czy tak można, ale też bym pewnie tak robiły gdybym chodziło do pracy. Ostatnio tak się właśnie zastanawiałam, że to jednak dieta dla osób, które mają dużo czasu. Tego kurczaka w pieczarkach robiłam 1,5 godziny :P
      Myślę, że liczy się po prostu pięć posiłków a jeśli jesteś w stanie wytrzymać w pracy na tych dwóch przekąskach to powinnaś spróbować. 16:30 to i tak dobra godzina jeszcze. Może nawet nie będziesz miała wtedy ochoty na kolacje albo zrobisz mniejszą porcję. Ja staram się jeść maksymalnie o 19. Zwłaszcza, że ta sałatka z ryżu i papryki wydaje się akurat dosyć ciężka. Czasem się zastanawiam czy to dobrze, że na śniadanie tylko serek a na kolację aż sałatka jest. ZObaczymy, ważenie dopiero w sobotę :)

      Usuń
  3. A ja jutro mam dzień z malinami :), też nie mogłam znaleźć malin więc kupiłam mieszankę owocową mam nadzieje, że też będzie smacznie i na pewno zrobię z tego szejka bo mało czasu z rana :)

    OdpowiedzUsuń
  4. następnym razem od razu wezmę blender w obroty :) dzięki za wizytę!

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam ten ból :) Wczoraj niespodziewanie wpadli znajomi no i wypiłam z nimi 1 piwo, potem czułam się okropnie:( zaraz wydawało mi się że całą moją dietę trafił szlag.. Ale spokojnie dziewczyny:) Jednorazowa słabość to jeszcze nie koniec świata:))Teraz już koniec z przyjemnościami:) Czekam na dalsze wpisy , pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń